Wojna o ambasadorów uderzy w Polskę
Polsce niepotrzebna jest wojna o ambasadorów. Czasy, w których żyjemy, wymagają silnego i zdyscyplinowanego państwa. Prezydent Andrzej Duda powinien rozumieć to najlepiej.
Zacznijmy od wyjątkowo jasnych w tej kwestii przepisów. Polityka zagraniczna to konstytucyjny obowiązek rządu. Należy do premiera i szefa MSZ, z którymi prezydent w świetle art. 133 konstytucji ma obowiązek „współdziałać”. Powtórzmy: „współdziałać”, co oznacza, że nie ma prawa ani tytułu do prowadzenia odrębnej, prezydenckiej polityki zagranicznej. A to właśnie miałoby miejsce, gdyby, jak twierdzą niektórzy z urzędników kancelarii głowy państwa, istniała osobna kategoria „ambasadorów prezydenckich”. Nie istnieje; wszyscy dyplomaci są przedstawicielami rządu i realizują jego politykę. Założenie jakiegokolwiek dualizmu w tej sprawie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta